Włochy dzień 6

Śniadanie, jak przystało na włoski hotel (przyzwyczailiśmy się do tego) wyglądało następująco: słodko, z okazjonalnym sucharkiem. W ten sposób, eee... najedzeni wsiedliśmy do autobusu obładowani pakunkami, w końcu zapowiadała się podróż nocna oraz... kąpiel w morzu! Zostawiliśmy bagaże i udaliśmy się na zwiedzanie. 

Pierwsza w planie niedzieli była msza. W drodze do bazylikii bardzo miła
(i ładna) Pani zaproponowała nam wykonanie kalendarza, ze zrobionym przez wyspecjalizowanych fotografów zdjęciem. Powiem tyle: część z Was nie będzie się martwić zakupem motywującego kalendarza na 2015 rok. 

Po wspólnym zdjęciu przeszliśmy do pierwotnego kościoła ojców Franciszkanów, gdzie odbyła się Msza Święta. Było to niezwykłe przeżycie, a to dlatego, że Ksiądz po częsci sprawował Eucharystię plecami do nas. Nie powinno nas to jednak dziwić w końcu kościółek zachował swoją architekturę jeszcze sprzed soboru. 

Następnie samodzielnie zwiedziliśmy całą nową bazylikę oraz rozbudowany kościół, w którym sprawowana była Msza. Całą drogę umilały nam przeróżne obrazy świętych, kolorowe mozaiki i przepiękne figury. Zwiedzając te święte miejsca mogliśmy poznać historię ojca Pio, dowiedzieć się gdzie spał, gdzie jadł, zobaczyć jego korespondencję z całego świata (listy z jednego roku zajmowały całą ścianę!); ale najważniejsze to gdzie się modlił, gdzie przeżywał Eucharystię, gdzie udzielał sakramentu pokuty, ostatecznie obejrzeliśmy relikwie (m.in. zakrwawione szaty). Szkoda tylko, że wiekszość z wymienionych miejsc, przedmiotów oddzielona od nas była szybą, z chęcią podszedłbym bliżej i się pomodlił.

Nadszedł czas wolny... Każdy robił to na co miał ochotę, ja wraz z cześcią animatorów udałem się na kawę esspresso. Niektórzy mówili, że za gorzki, niektórzy, że za mocne, ale mi osobiście jako studentowi- smakoszowi kawy bardzo smakowało i podobała mi się koncepcja serwowania tych drobnych filiżanek przy barze, gdzie przez chwilę toczymy rozmowę i udajemy się w swoją strone.

Kolejny długi przejazd w godzinach popołudniowych jesteśmy na górze św. Michała. Dla mnie wydarzenie bardzo istotne, w końcu patron mistrzów szermierki, jak to pięknie ujęła Pani pilot. Chłopcy chętnie korzystali z panującej tu prawdy, że modlitwy tutaj zanoszone zostaną wysłuchane. Powinniście Państwo zobaczyć jak żarliwie wznośili modlitwy. Na prawdę widok jedyny w swoim rodzaju. 

Teraz już tylko trzeba było wytrzymać długi nocny przejazd,a nie była to łatwa sztuka, szczególnie, że już sam zjazd z góry pełen był wąskich serpentyn ciągnących się kilometrami. Szukaliśmy zjazdu nad wodę, niestety nie udało nam się znależć odpowiedniego miejsca dla autobusu.

Do poczytania jutro.

R. i K.

Wróć
Quiz
Księga gości
Galeria zdjęć
Urodziny
W dniu dzisiejszym żaden z ministrantów nie obchodzi urodzin.
Kronika
Ciekawe linki
Statystyki
Osób online: 3
Ilość odwiedzin: 4074483